Grupa Ratownictwa Specjalnego s12 w latach 2000/2001 – 2010

Grupa Ratownictwa Specjalnego s12 w latach 2000/2001 – 2010

Tak, tak – jak by nie liczyć, minęło pełne 20 lat. I zaznaczam ten fakt z pewną satysfakcją i dumą, jako pomysłodawca, twórca, a przez pierwsze 10 lat również dowódca oraz lider tej formacji. Myślę, że 20 lat od narodzin i prawie 10 od mojej ewakuacji z s12 to dobry czas, by wrócić do tego pięknego, w pełni społecznego i obiektywnie wartościowego dziedzictwa.

Archiwalne okładki na pudełka z płytami DVD – grafika autorstwa Joanny Chlebowskiej
Archiwalne okładki na pudełka z płytami DVD – grafika autorstwa Joanny Chlebowskiej

Początku opowieści o s12 nie byłoby bez Agaty Pawlak, Marcina Żubrowskiego „Żołnierza”, Pawła Łazarza „Osła”, Magdy Mażewskiej, Irminy Sosnowskiej „Irmy”, Karoliny Szymczak, Marka Berkana, Sylwii Szajkowskiej  i oczywiście mojej kochanej mamy (która użyczyła nam mieszkania na pierwszą siedzibę i mocno wspierała pierwszego „wnuczka”, którym było GRS s12).

Rozwinięcia tej pięknej idei nie doświadczylibyśmy bez zaangażowania wielu, wielu wspaniałych ludzi, jak Krzyś Lubowicz, Bartek Jaśkiewicz, Piotr Karczmarczyk, Tomasz Lipski, Grzegorz Dokurno, Anna Chlebowska, Maciej Strojnowski, Piotr Kwitowski, Piotr Słupiński, Darek Dajek, Tomasz Mieżwicki, Konrad Bodo, Maciek Zamecznik, Adam Balcerkiewicz, Paweł Jowik, Wojtek Radzicki, Janek Mazurkiewicz, Andrzej Słomiński, Piotr Sochadzki, Dorota Siekińska, Marta Sutor, Marysia Knapik, Ewa Zdun, Elwira Adamyczyk, Bartosz Kakieta, Ernest Karczmarczyk, Małgosia Szymańska, Marcin Dobas, Przemek Kurdej, Michał Pyka, Adam Gołowadczyk, Paweł Jowik.

Nie popełnilibyśmy żadnego znaczącego kroku w ratowniczym rozwoju bez naszych wspaniałych lekarzy: Marcina Malki (koordynatora medycznego i wieloletniego prezesa Stowarzyszenia Warszawska Grupa Wysokościowa s12 i GRS s12), naszego pierwszego lekarza, ratownika GRS s12 – Marcina Kowalskiego, Mikołaja Wróbla, Agaty Zamecznik i wspierających nas wtedy doktorów: śp. Aleksandra Góreckiego, Izy Gebel, prof. dr Justyny Kowalskiej.

Intubacja w wagonie metra

Cały ten projekt nie udałby się bez wspaniałych ludzi, którzy stanęli na mojej drodze, na drodze s12, dla których idea wspierania społecznej organizacji non profit okazała się ważna: Eli Lipskiej, Katarzyny Osowieckiej, Ignacego Bamberga, Alda Jakucy, Ewy Gawor, Marka Kujawy, śp. Krzysztofa Kośli, Piotra Bełca, Erwina Dzikowicza, Marcina Wojdata, Anny Szmyd, Iwony Porowskiej, Pawła Malki, Leszka Orłowskiego, Ewy Majki, śp. Michała Borkowskiego, Mariusza Wejdelka, Wiesława Drosia, Sławomira Sierpatowskiego, Romana Krzywca, Tomasza Mosura, Piotra Antonowicza, Agnieszki Niewczas, śp. Bogdana Krauze, Dariusza Kaptura, Marii Knapik, Ewy Zdun, Dariusza Rudasia, Karoliny Zimy, Piotra Bełca, Agnieszki Janowskiej Izy Ślązak, Pawła Zbroi, Czarka Warsia, Krystyny Górki, Ryszarda Kierzkowskiego, Roberta Gałązkowskiego, Andrzeja Rubczyńskiego, Agaty Granowskiej, Jurka Owsiaka, śp. Konrada Turczyńskiego, Leszka Jeżewskiego, Jacka Orłowskiego, śp. Iwony Kosowskiej, Miry Langner, Izy Włosek, Joanny Goliszewskiej, Mikołaja Gogeli, Justyny Florczak, Pawła Krupeckiego.

Chciałbym też złożyć serdeczne ukłony Koleżankom i Kolegom: ratownikom z OSP Ursus, ratownikom Grupy Ratownictwa Wysokościowego JRG7, ratownikom Grupy Poszukiwawczo-Ratowniczej Mazowsze JRG15, ratownikom Grupy Ratownictwa Medycznego JRG8, ratownikom Zakładowej Służby Ratowniczej Metra Warszawskiego, funkcjonariuszom Wydziału Realizacyjnego KSP i Biura Operacji Antyterrorystycznych KGP, wybranym dziennikarzom TVN Warszawa.

Pomysł założenia grupy ratowniczej, a właściwie przekształcenia mojej działalności świadczenia usług wysokościowych w ratowniczą organizację non profit, powstał gdzieś na drugim czy trzecim roku moich studiów ekonomicznych pierwszego stopnia. Czas spędzony w najlepszym w owym czasie na Mazowszu Studium Medycznym nr 4 na kierunku Ratownik Medyczny, studia magisterskie w Akademii Finansów na Wydziale Zarzadzania Ryzykiem i kierunku Ekonomika i Organizacja Ratownictwa oraz 2 x studia podyplomowe w Wyższej Szkole Służby Pożarniczej (Zarządzanie w Stanach Zagrożeń) i Akademii Obrony Narodowej (Bezpieczeństwo Narodowe), poświeciłem głównie rozwijaniu grupy i własnych kompetencji zwiększanych wraz z nim. Podobnie było z moimi pracami w Pogotowiu Ratunkowym, Dyżurnym Techniczny Miasta w Wydziale Ochrony Ludności czy w Centrum Zarzadzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, moją aktywnością w Ochotniczej Straży Pożarnej w Ursusie oraz wieloma stażami, kursami i ćwiczeniami w kraju i za granicą, które spamięta tylko LinkedIn.

Zdjęcie ze stażu ratowniczego w Tel Awiw Sourasky Medical Center i MDA – A. Chlebowska i K. Jakucy
Zdjęcie ze stażu ratowniczego w Tel Awiw Sourasky Medical Center i MDA – A. Chlebowska i K. Jakucy

Początki często bywają trudne i wymagają poświecenia mnóstwa czasu na ugruntowanie wiedzy, dlatego pracując jeszcze nad ideą s12, razem z Agatą poszliśmy do Medycznego Studium Zawodowego nr 4 i na studia magisterskie drugiego stopnia, poświęcone organizacji ratownictwa. W Studium poznaliśmy (choć podobno zwerbowaliśmy) Marcina „Żołnierza”, który od tego właśnie momentu, aż do mojego odejścia, stał się ważnym kołem zamachowym organizacji.

Jak wspomniałem wcześniej, od samego początku ogromny nacisk położony był na ludzi, ich dobór i kwalifikacje, tak w ujęciu psychologicznym, jak i sprawnościowym. Poziom wiedzy i kompetencji przyrastał szybko i w mojej ocenie systematycznie. Szukaliśmy zazwyczaj ludzi lepszych od nas, skuteczniejszych, samodzielnych i umiejących dialogować, a stroniliśmy od manipulantów, osób konfliktowych i chcących ogrzać się w świetle s12.  To ludzie byli w WGW s12 najważniejsi. Stawialiśmy na starannie wyselekcjonowane jednostki (rekrutacje, długie okresy kandydackie), z dużym szacunkiem dla obydwu płci.

W s12 nie było osób karanych (poza jednym wyjątkiem, którego nie przytoczę, ale zweryfikowanym pozytywnie), gdyż często mieliśmy do czynienia z danymi wrażliwymi, dotyczącymi obiektów infrastruktury krytycznej, centrów bezpieczeństwa, łączności służb oraz braliśmy udział w objętych tajemnicą służbową ćwiczeniach i działaniach służb. Zaznaczę też, że podczas szkoleń i działań nie spożywano napojów alkoholowych oraz żadnych innych substancji psychoaktywnych.

Tworzyliśmy grupę skutecznych i skromnych ludzi, skupionych na rozwoju, skoncentrowanych na rozwiązaniach, którzy poświęcając pasji większość wolnego czasu, chcieli być coraz bardziej skuteczni i stawać się specjalistami w swych działaniach. Ludzi uczących się brać odpowiedzialność za swoje decyzje oraz czyny, uczących się jak pomagać i wspierać innych.

Metro Warszawskie s12

Pierwsze oficjalne ćwiczenia GRS s12 odbyły się na wieży budowanego wówczas kościoła w Błoniu (powiat warszawski zachodni).  Wzięli w nich udział Agata Paczesna, Marcin Żubrowski „Żołnierz” i ja. Od tamtej pory, przez kolejne 10 lat ćwiczenia ratownicze realizowane były często od kilku do kilkunastu razy w miesiącu, o każdej porze dnia i nocy, przy każdej pogodzie. „Czym gorsza pogoda podczas ćwiczeń, tym lepiej” – głosił nasz slogan. Latami, często po zaledwie 2-godzinnym odpoczynku na sen pomiędzy kolejnymi dobami działań, Paktofonika podrywała nas utworem „Jestem Bogiem”.

Paweł Łazarz w jednym z tuneli Twierdzy Modlin – na samym początku drogi GRS s12
Jedno z pierwszych ćwiczeń GRS s12 – BTLS (ITLS) pod wagonem kolejowym

Trzy cytaty przyświecały mi w tamtym czasie (i chyba nie tylko mi) – pierwszy, użyty powyżej, o złej pogodzie podczas ćwiczeń, drugi to: „Każdy zespół jest tak mocny, jak jego najsłabszy element”, a trzeci: „Kto jak nie my i kiedy, jak nie teraz” – wszystkie one towarzyszą mi w mojej zawodowej sferze życia po dziś dzień.

Jedno z pierwszych ćwiczeń GRS s12 – BTLS (ITLS) na wagonie kolejowym
Pierwsze ćwiczenia GRS s12 nad Przełomem Białki

Grupa Ratownicza na początku borykała się z problemami natury logistycznej – pierwszym oficjalnym autem Grupy Ratownictwa Specjalnego s12 w latach 2002 – 2006, był mój samochód Ford Maverick 4×4.

Magazyny mieszczące coraz większą ilość sprzętu i wyposażenia ratowniczego zmieniały się kilkukrotnie: pierwsze było mieszkanie moich rodziców na Grochowie, później wynajęty magazynek na Żoliborzu, Komenda Powiatowa PSP w Błoniu, mieszkanie przyjaciół w Ursusie, Szkoła Podstawowa przy ul. Rudzkiej, przez chwilę część szpeju gromadziliśmy na Kabatach (w mieszkaniu bardzo ważnej dla historii s12 Ani Chlebowskiej), znów Grochów, OSP Ursus oraz ostatni adres siedziby – w centrum Warszawy przy ul. Daniłowiczowskiej.

Grupa zaczęła działalność medyczną od dwóch toreb PSP R1, deski ortopedycznej, noszy typu SKED. Pierwszy trójnóg ratowniczy wykonał nam własnoręcznie tata Żołnierza (był kosmicznie wytrzymały i super przemyślany, a pierwsze nosze jaskiniowe, zakupione przez Grzesia, celebrowaliśmy jak odnalezienie jakiegoś artefaktu w ruinach Sfinksa – wspólną pizzą. Tata Żołnierza był też autorem specjalnych noszy stalowych „optimum” na kołach, które wykorzystywaliśmy do działań w ciągach poziomych czerpnio-wyrzutni Metra Warszawskiego czy w tunelu prowadzącym z Wodociągu Praskiego do Grubej Kaśki, ale z powodzeniem służyły nam również m.in. w hydrotechnicznym tunelu rzeki Rudawki pod Wisłostradą.

Nosze „OPTIMUM” z odpiętymi kołami – Twierdza Modlin

Aby wejść w tamte czasy i w tamtą energię, zapraszam do zapoznania się z archiwalną prezentacją wybranych ćwiczeń GRS s12 z lat jej początku (2001–2007), dokumentującą działania naszych ratowników w obszarach niezliczonych aktywności w Metrze Warszawskim, działań poszukiwawczo-ratowniczych i ratownictwa wysokościowego. W tamtych latach do znudzenia uczyliśmy się topografii pierwszej linii metra, stacji, tuneli, przejść, czerpnio-wyrzutni… Czerpaliśmy też wiedzę historyczną i praktyczną od czołowych strażaków – budowniczych Metra: śp. Krzysztofa Kośli (Komendanta Zakładowej Służby Ratowniczej i czołowego polskiego inżyniera ochrony przeciwpożarowej, specjalisty w ochronie pożarowej tuneli) i Piotra Bełca (jego prawej ręki).

Szkolenia te można by liczyć w setkach. Kilka linków do prezentacji, które robiłem wtedy na potrzeby naszych wewnętrznych uroczystości, załączę pod tym postem. Choć jestem autorem wewnętrznych prezentacji WGW s12 (brawa dla tych, którzy przez nie teraz przebrną), to nie tworzyłem kanału s12history, nie mam też wiedzy jak długo kanał będzie działał, dlatego warto zerknąć na te materiały, póki są jeszcze dostępne na YouTube.

Stowarzyszenie Warszawska Grupa Wysokościowa s12 oraz Grupa Ratownictwa Specjalnego s12 w tamtym okresie zawsze były apolityczne, prospołeczne (dzięki staraniom jej członków szybko stały się organizacją pożytku publicznego) i oczywiście prowarszawskie (bez żadnego specjalnego nadęcia w tym obszarze). Nie do pomyślenia wydawało nam się wtedy udzielanie zgody na wykorzystywanie wizerunku w kampaniach politycznych czy uczestniczenie w innych tego typu działaniach – choć oczywiście każdy miał prawo do swoich przekonań, wyznań etc.

Ćwiczenia GRS s12 – śluza Kanału Żerańskiego
Ćwiczenia GRS s12 – śluza Kanału Żerańskiego

Od samego początku istnienia stowarzyszenia duży nacisk kładłem, a później już kładliśmy, na akcje społeczne, w tym te edukacyjne. Do działań tych niejako automatycznie włączali się nasi ratownicy, kandydaci na ratowników, ale również osoby spoza GRS, które aktywnie działały w Stowarzyszeniu Warszawska Grupa Wysokościowa s12 lub wspierały nas z zewnątrz. Trzy główne autorskie akcje s12, które udało mi się wymyśleć, zainicjować i przez lata prowadzić czy koordynować, to:

  • Akademia Ochrony Ludności /AOL/ – edukacja na rzecz bezpieczeństwa, ochrony zdrowia, przeciwdziałania pożarom, porządku publicznego;
  • Akcja Ratownicy Dzieciom /ARD/ – działania z zakresu pierwszej pomocy, ratownictwa, bezpieczeństwa publicznego i elementów bezpieczeństwa w ruchu drogowym, skierowane do dzieci;
  • Kardiologiczna Szkoła Przetrwania /KSP/ – już od 2002 roku mająca na celu promowanie powszechnego dostępu do defibrylacji AED.

W trakcie rozmowy ze śp. Iwoną Kossowską, która odbyła się podczas jednej z edycji Dni Transportu Miejskiego, gdzie współdziałaliśmy z Tramwajami Warszawskimi w zakresie edukacji na rzecz popularyzacji pierwszej pomocy i defibrylacji AED,  powstał pomysł Warszawskiej Linii Edukacyjnej.

Początki Akademii Ochronny Ludności – dokumentacja głównych działań w latach 2003 – 2007:

Działania w ramach Akademii Ochrony Ludności w roku 2008:  

AOL w fazie swojej największej aktywności (oczywiście za mojej kadencji, brakuje mi wiedzy co działo się póżniej) – rok 2009:

Przez kilka lat z rzędu w ramach AOL i ARD współorganizowaliśmy, a następnie wspieraliśmy piknik „Bądź Bezpieczny w Mieście” – największą taką imprezę poświęconą bezpieczeństwu powszechnemu obywateli, jaka była organizowana w tamtym okresie w Polsce. Wydarzenie to było również kolejnym miejscem, w którym promowaliśmy powszechny dostęp do defibrylatorów AED w Warszawie i całej Polsce.

Aktywnie promowaliśmy zasady udzielania pierwszej pomocy, eksponowaliśmy elementy ratownictwa drogowego oraz propagowaliśmy powszechne stosowanie defibrylatorów AED również podczas kilku Pikników Naukowych Polskiego Radia, a następnie Polskiego Radia i Centrum Nauki Kopernik.

AOL na konferencji poświęconej ratownictwu społecznemu w Polsce – Szkoła Główna Służby Pożarniczej w Warszawie

W ramach Akademii Ochrony Ludności opracowaliśmy i we współpracy z Gazetą Wyborczą opublikowaliśmy w papierowym wydaniu gazety plakat w formacie A3 promujący algorytmy udzielania pierwszej pomocy wedle aktualnych wytycznych EEC. Wspomniany plakat, dzięki współpracy z Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m.st. Warszawy oraz Zarządem Transportu Miejskiego m.st. Warszawy, zawitał później do wszystkich kołowych i szynowych środków komunikacji miejskiej. W kolejnym wydaniu akcji przygotowaliśmy animację AOL poświęconą udzielaniu pierwszej pomocy, którą dzięki wsparciu otrzymanemu od Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, można było oglądać na wyświetlaczach LED w komunikacji miejskiej. Nasza animacja pojawiła się również na wyświetlaczach Wydziałów Obsługi Mieszkańca w 18 urzędach dzielnicowych Warszawy oraz na największym w owym czasie wyświetlaczu wielkoformatowym (telebimie), usytuowanym w ścisłym centrum miasta przy rondzie Dmowskiego nad budynkiem Cepelii.

animacja AOL
Edukacja na rzecz bezpieczeństwa – współdziałanie z Biurem Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy

Stowarzyszenie Warszawska Grupa Wysokościowa s12 i Grupa Ratownictwa Specjalnego miały zaszczyt współdziałania w zakresie szkoleń (ale nie tylko) z Grupą Poszukiwawczo-Ratowniczą Mazowsze (JRG1 i JRG11, a potem JRG15), Grupą Ratownictwa Wysokościowego Warszawa (JRG7), Ochotniczą Strażą Pożarną w dzielnicy Ursus. Poniżej kilka przykładowych prezentacji zachowanych przez autora kanału s12history:

Tu chciałbym szczególnie podkreślić wkład i wsparcie, jakie na początku tej drogi otrzymaliśmy od  Wiesława Drosia (dowódcy GPR Mazowsze), Romana Krzywca (dowódcy Grupy Ratownictwa Medycznego), Arkadiusza Picha (dowódcy Grupy Wysokościowej PSP) i jego następcy – Sławomira Sierpowskiego, Mariusza Wejdelka (Komendanta Miejskiego PSP), śp. Leszka Orłowskiego (prezesa OSP Ursus). Bez wsparcia Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej, Komendy Stołecznej Policji (SSK), Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, Centrum Komunikacji Społecznej m.st. Warszawy, nasza wizja budowania społecznej organizacji ratowniczej w Warszawie nie mogłaby się udać.

Od początku też podglądaliśmy, dialogowaliśmy i dążyliśmy do współdziałania z Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym, którego reorganizację z lotnictwa sanitarnego i późniejszą organizację ceniłem i obrałem sobie za wzór. Niezwykłym wydarzeniem była wizyta Roberta Gałązkowskiego (dyrektora LPR) podczas jednych z naszych nocnych ćwiczeń w metrze, a jego uwagi, sugestie, propozycje naszego rozwoju – bardzo dla nas ważne. Czym innym było współdziałać zawodowo z Robertem Gałązkowskim w ramach KOSZ (Koordynator ds. Organizacji Służby Zdrowia – miasta Warszawy), a czym innym kreślić plany na przyszłość organizacji (własnego dziecka) na podstawie uzyskanych od niego informacji zwrotnych. Ciekawostką jest, iż jednym z nieprawdziwych, ale popularnych w tamtym czasie tłumaczeń nazwy s12 przez osoby niezwiązane z GRS s12, było analogiczne przypisanie jej do R12 (Ratownika 12) – zespołu śmigłowcowego HEMS operującego z bazy LPR na warszawskich Babicach.

R12 i s12 na wspólnym szkoleniu w siedzibie LPR w Warszawie

Wspominając to co było, nie wypada nie napomknąć o obozach zimowych GRS s12. Poniżej przykład jednego z wielu takich obozów wyjazdowych – z założenia trwających kilka dni, w złych warunkach meteo, z ograniczeniem snu do minimum, ze znaczną ilością zadań ratowniczych i kwatermistrzowskich do wykonania. Obozów, które z założenia miały być samowystarczalne i przeciążone ilością ćwiczeń (wezwań do działań) ratowniczych. 

To właśnie z jednego z takich obozów, również z terenu Jury Krakowsko-Częstochowskiej, zostaliśmy poderwani do wsparcia działań poszukiwawczo-wydobywczych prowadzonych wskutek zawalenia się hali targowej Expo w Chorzowie. Grupa została wtedy zaprawiona i sprawdzona w boju. Nie jest mitem,  iż nasz kolega, ratownik GRS s12 Marcin „Sosna”, przepędził z miejsca naszych działań na hali premiera RP pana Marcinkiewicza wraz z otaczającą go świtą i ochroną BOR, czyniąc to z saperką w dłoni.

Możliwość kierowania naszym zespołem złożonym z Ani, Marcina, Tomka, Bartka, Piotrka i Maćka była jednym z moich najciekawszych doświadczeń z obszaru zarządzania kryzysowego i zarządzania w stanach nagłych. Wielokrotnie sięgałem do niego podczas aktywności zawodowej, jako kierownik w Centrum Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy.

Grupa Ratownictwa Specjalnego była bardzo aktywna również w obszarze szkoleń i ćwiczeń o charakterze międzynarodowym:

Mając w swoich szeregach wspaniałego eksperta od termowizji, a w jego zasobach najwyższej klasy sprzęt detekcyjny, decyzją sanepidu zostaliśmy włączeni do współorganizowanych przeze mnie ćwiczeń EPIFAKTOR 2011, inaugurujących naszą współpracę z Powiatowym Inspektorem Sanitarnym m.st. Warszawy – Panem Dariuszem Rudasiem.

Więcej informacji: http://www.zosprp.pl/?q=content/termoratownictwa-przed-euro-2012-na-cwiczeniach-epifaktor-z-udzialem-osp-w-ursusie

Działaliśmy i współdziałaliśmy jako komponent zadaniowy na kilku manewrach ratowniczych KSRGiOL i WP prowadzonych na poligonach w Pstrążu i Żaganiu. Kilka razy miałem też zaszczyt być obserwatorem ww. ćwiczeń.

Dzięki przychylności PKP (oraz magii Grześka), GRS zawarło umowę, wskutek której umożliwiono nam bezkosztowe korzystanie ze starego, wysokiego, betonowego obiektu silosu na węgiel na warszawskich Odolanach, który stał się naszą oficjalną wspinalnią – miejscem wielu ćwiczeń z zakresu ratownictwa wysokościowego i nie tylko. Lecz zanim tak się stało, wraz z Tomkiem Lipskim osadziliśmy tam dziesiątki kotw, przeprowadziliśmy szereg prac zabezpieczających i związanych z bezpieczeństwem i higieną pracy. Z ciekawostek warto zaznaczyć, iż podczas jednego ze szkoleń na ww. obiekcie doszło do zaręczyn Agaty i Maćka Zameczników, a będąc tam kilka lat później, jako współorganizator ćwiczeń wojskowych AT z użyciem śmigłowców, widziałem zachwyt nad pozostawionymi przez nas apteczkami, punktem pierwszej pomocy i gaśnicą oraz wyeksponowanymi procedurami postępowania na wypadek wypadku podczas szkolenia).

Wewnętrzny egzamin z zakresu autoratownictwa
Wewnętrzny egzamin z zakresu autoratownictwa

Dyrekcja Kampinoskiego Parku Narodowego przychyliła się do naszej prośby i wydała nam zgodę na prowadzenie dziennych i nocnych ćwiczeń ratowniczych w zakresie działań poszukiwawczo-ratowniczych i ewakuacji medycznej w obrębie fortów koło Czosnowa.

GRSs12

Nasi ratownicy KPP, bez wykształcenia medycznego (dyplomu Ratownika Medycznego, Pielęgniarki/Pielęgniarza), odbywali staże na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Szpitala Bielańskiego. Wszyscy szkoleni byli również z zakresu wsparcia zespołów PRM na miejscu zdarzenia o charakterze masowym i mnogim.

Andrzej – szkolenie z defibrylatorem lifepack12

W tamtym okresie było kilka dużych działań ratowniczych GRS s12, które moim zdaniem można uznać za najważniejsze.

Wsparcie działań poszukiwawczo-wydobywczych wraz z komponentami ratownictwa medycznego podczas katastrofy budowlanej na Targach Expo w Chorzowie.

foto krzysztof jakucy

Wsparcie działań przeciwpowodziowych podczas alarmu powodziowego w 2010 roku, poprzez wystawienie „mobilnego zespołu ratowniczo-ewakuacyjnego Grupy Ratownictwa Specjalnego s12 OSP Ursus”, wyposażonego w 4 amfibie kołowe, quada i pojazd ratowniczy.

Siły i środki w dyspozycji Stowarzyszenia Warszawska Grupa Wysokościowa s12
Podsumowanie akcji powodziowej połączone ze zbiórką WOŚP na sprzęt przeciwpowodziowy – Plac Zamkowy, Warszawa 2010

W ramach tego zadania odbyła się cała masa działań w terenie, ale i w urzędzie – np. nasz kolega Piotr Karczmarczyk dzielnie wspierał językowo infolinię o zagrożeniu powodziowym. GRS zabezpieczała mobilność przemieszczania się po mieście, w tym w strefach wyłączonych, oraz komunikację ze sztabem Eksperta ONZ– do pomocy Warszawie został zaproszony przez Prezydent Warszawy ekspert od masowej ewakuacji obszarów zurbanizowanych z Niemieckiej Republiki Demokratycznej, uznany specjalista oraz doradca ONZ w tym zakresie. We współpracy z Centrum Zarządzania Kryzysowego m.st. Warszawy monitorowaliśmy za dnia i nocą wybrane urządzenia hydrotechniczne.

więcej informacji: https://bezpieczna.um.warszawa.pl/-/powodz

Zabezpieczenie miasta w związku z masowym gromadzeniem się ludzi po katastrofie smoleńskiej, szczególnie w czasie, gdy Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Medycznego PSP-JRG8 realizowała swoje działania w ramach KSRG na wschodniej granicy RP.

Przez te lata pomagaliśmy i nieśliśmy wspieracie dla wielu instytucji m.in.:

  • Fundacji Nasze Dzieci,
  • Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy,
  • Środowiskowej Świetlicy o Uśmiech Dziecka,
  • kilku jednostek OSP z Mazowsza,
  • Szkoły Alpinizmu Bogdana Krauze,
  • Fundacji Ludzi Niepełnosprawnych z Torunia,
  • Harcerzy.
Akcja Ratownicy Dzieciom – ARD
Montaż i demontaż największego serca w Polsce
Zajęcia autorskie WGW s12 dla drużyny harcerskiej „Czarne Stopy”

Moje odejście ze Stowarzyszenia Warszawska Grupa Wysokościowa s12 i Grupy Ratownictwa Specjalnego s12 miało miejsce z końcem roku 2010 i było spowodowane sprawami osobistymi. Odszedłem z poczuciem, że pozostawiłem organizację w ówczesnym szczycie jej świetności, z nową super siedzibą w centrum miasta, umową o współpracy z Metrem, miastem i naszymi przyjaciółmi z OSP Ursus, z zapewnionym finasowaniem, zintegrowanym z miastem i służbami ratowniczymi systemem łączności VHF, EDACS, TETRA, własną wspinalnią. Ale przede wszystkim z zapewnieniem dobrego wyposażenia ratowników do ochrony indywidualnej i zbiorowej, pakietem mocnych szkoleń i certyfikatów KSRGiOL oraz nowym pojazdem ratowniczym wprost od sponsora – specjalnie dla nas zakupionym i zbudowanym od podstaw. Nowe lekkie kompozytowe aparaty oddechowe SCOTT, czy super sprawny zestaw lekkich narzędzi hydraulicznych Holmatro z pragnienia stały się faktem.

Udało się też zrealizować mój pomysł (moje marzenie) uruchomienia sekcji poszukiwawczej GRS s12 z psami – „Sekcji Psów Poszukiwawczych s12”, której działanie docelowo miało wspierać działania policji i straży pożarnej.

Ćwiczenia sekcji SPP GRS s12

To nie był już ten sam poziom wyszkolenia i wyposażenia jak wówczas, gdy s12 startowało z poziomu paku sprzętowego małej firmy alpinistyczno-teambuildingowej, który to sprzęt podarowałem mu na start, a potem zostawiłem. To nie był już czas, kiedy gdzieś w weekend, w salce szkoły podstawowej pierwsze wykłady organizowali dla nas zaproszeni eksperci: śp. Michał Borkowski – wieloletni dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Warszawie, dyrektor Biura Ochrony Zdrowia Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego czy dr Ela Lipska – świetny lekarz, doskonały wykładowca akademicki, założycielka Polskiej Misji Medycznej, uczestniczka wielu akcji humanitarnych oraz poseł na sejm RP, która dzieliła się swoimi doświadczeniami z zasad organizacji pomocy medycznej w następstwie sytuacji kryzysowych, a my siedzieliśmy jak uczniowie, w niskich ławkach i na małych krzesłach. Minęły czasy wspaniałych, ale skromnych szkoleń u mojego mentora, a następnie kolegi – Pawła Zbroi – kierownika Sekcji Minersko-Pirotechnicznej Wydziału Realizacyjnego Komendy Stołecznej Policji, gdzie część ludzi na pierwsze zajęcia do WR/BOA dojeżdżała komunikacją miejską.

siła to ludzie s12

To był czas, gdy po latach tułaczek nie musieliśmy się wstydzić braku choć skromnego zaplecza, środków transportu ludzi i dedykowanego im wyposażenia.

Siedziba w centrum miasta była w mojej ocenie kolejnym skokiem milowym dla naszej sprawności, tak alarmowania (bardzo nowoczesny punkt alarmowania i koordynacji działań), jak i samego działania. Choć lokalizację znalazłem ja, jeżdżąc po city rowerem, to nie udałoby się jej pozyskać bez wparcia pani Katarzyny – wiceburmistrz dzielnicy Śródmieście o bezinteresownym i czystym sercu, bez radnych dzielnicy tamtej kadencji – w tym tych z komisji bezpieczeństwa – i oczywiście bez doskonałego uzupełniania się w tego typu działaniach z Marcinem Malką. Bez Grześka i Marcina nie udałby się remont i adaptacja pomieszczenia garażowego do potrzeb grupy – my to wszystko wtedy zrobiliśmy, od początku do końca sami. Teść Marcina przekazał nam ogromną ilość nowych materiałów budowanych, Grzesiek zorganizował szafki, sejf, farby z budowy własnego domu…. Biuro Bezpieczeństwa użyczyło zalegający w magazynach nowoczesny sprzęt łącznościowy, Tomek przywiózł od sponsora telewizor do prowadzenia odpraw przy stole sztabowym, pod którego szybą były zdjęcia lotnicze dachów wszystkich wieżowców w Warszawie – robota paliła się nam wszystkim w rękach i każdy miał w tym projekcie swój duży udział.

Z perspektywy czasu myślę, że stanowiliśmy (Marcin, Grzesiek i ja) niezłe trio do rozmów z samorządem lokalnym, sponsorami, służbami. A to, co było naszym wspólnym mianownikiem, to naturalność i zaangażowanie w sprawy społecznie potrzebne – mocno uzupełnialiśmy się organizacyjnie, choć byliśmy zupełnie inni.  Cieszę się, że mogliśmy razem realizować moje, a następnie nasze wizje rozwoju Stowarzyszenia i Grupy. Z Marcinem Malką wiąże się jeszcze jedna historia. Jak wspominałem wcześniej, od początku starałem się otaczać ludźmi lepszymi od siebie. Od początku działania Stowarzyszenia komunikowałem też, że nie jest ono moją własnością i oddam prezesurę, jak tylko taka osoba (w mojej ocenie) pojawi się u nas i pokaże co potrafi. Z mojej inicjatywy, z przyjemnością i satysfakcją, przekazałem funkcję prezesa Stowarzyszenia Warszawska Grupa Wysokościowa s12 Marcinowi, a on był super prezesem.

VIP DAY – GRS s12
VIP DAY – GRS s12

Więcej: http://www.zosprp.pl/?q=content/grupa-ratownictwa-specjalistycznego-s12-osp-warszawa-ursus-otrzymala-siedzibe-w-scislym-cent

Więcej: https://www.czerwonesamochody.com/details.php?image_id=23937

Od tamtej pory trzymam kciuki za dorosłe już dziecko, którym jest s12. Mam poczucie, że kilkukrotnie wspierałem je zdalnie, czasem korzystając przy tym z pomocy osób trzecich, za co dziękuję! W Grupie wszystko zawsze było możliwe, mieliśmy szczęście (w większości przypadków) do ludzi umiejących tworzyć, budować, współdziałać i dialogować. Mój pomysł, moja wolontaryjna praca na pełen etat w s12, to tylko jakaś mała część, kilka procent w morzu pracy tych wspaniałych ludzi.

Pomimo upływu czasu, z większością moich kolegów i koleżanek z s12 wciąż utrzymuję kontakt i wiem, że możemy na siebie liczyć w każdej sytuacji. Z częścią dalej spotykam się na ścieżce aktywności górskich lub zawodowych. Mam to szczęście, że mogłem też sięgać po ich ogromną wiedzę i doświadczenie przy innych projektach, które prowadziłem po odejściu z s12, a które miały wspólny mianownik – przygotowanie Warszawy, jej służb i mieszkańców do sytuacji kryzysowych.

Ćwiczenia Stolica 2011:

https://www.youtube.com/channel/UCjQ7gTdLvZJMs8d2RcoqOiA

Ćwiczenia KRET 1:

Event z okazji publikacji „Poradnika postępowania sytuacjach zagrożeń” (jego współautorami były osoby związane z WGW s12):

Ćwiczenia KRET 2:

I dalej mogę na nich polegać. Ostatnio nawet z Piotrkiem Karczmarczykiem (przez wiele lat ratownikiem GRS, przez kilka wiosen naszym kwatermistrzem, wspaniałym nauczycielem warszawskiej młodzieży) szkoliliśmy mieszkańców i aktywistów z Białowieży z zakresu udzielania pierwszej pomocy –  w związku ze złą sytuacją uchodźców na leśnej granicy Polski, oczywiście non profit. Gdy niedawno ktoś włamał się do mojego domowego routera – bez chwili wahania mogłem zadzwonić do Marka, a pomoc przyszła szybko i był to level expert wsparcia. Takich przykładów koleżeńskiego wsparcia, działających w jedną i drugą stronę, było i jest wiele. Super jest móc dalej współdziałać choć z częścią z Was, super jest móc powiedzieć, że od 20 lat latem i zimą mogę się wspinać z Żołnierzem po rożnych górach Europy, że na moich 40-tych urodzinach stawiło się kilkoro z Was, że jestem zapraszany przez Tomka Lipskiego (który jako ten lepszy otrzymał po mnie szefowanie wyszkoleniu wysokościowemu w GRS s12) do udziału w jego nietuzinkowych projektach z zakresu alpinizmu przemysłowego, wysłać moją córkę z córką Zamków do jaskini, spotykać się z Maćkiem na zimnej kolce w Grubej Rybie w Gdańsku etc.

Ostatni raz mundur ratownika GRS s12/OSP Ursus założyłem na Cmentarzu Powązkowskim, w dniu pogrzebu pani Kasi Piskorskiej, ofiary katastrofy samolotu Tu-154, który rozbił się przy podejściu do lądowania na lotnisku pod Smoleńskiem, chcąc w ten sposób oddać hołd zmarłej i jej rodzinie (bliskiej rodzinie Ani Chlebowskiej, u której wraz z nią spędziłem kilka wspaniałych świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy). Od zakończenia uroczystości, kombinezon ratownika s12 (bo nie chcieliśmy nigdy żadnych galowych uniformów, tylko ratownicze kombinezony do działania) pozostał w jednostce, w szafce oznaczonej kodem s12-01.  Bycie dowódcą tak mocnej grupy, przy jednoczesnym ogarnianiu tak wielu obowiązków, było dla mnie wielką przyjemnością, ale również nie lada wyzwaniem. Moja druga pasja, czyli zarzadzanie kryzysowe miasta Warszawy, też wymagała 100, a zazwyczaj 200% energii równolegle. Zdobyte wtedy w WGW s12 i GRS s12 doświadczenia wykorzystuję po dziś dzień, w moich aktywnościach zawodowych. Czuję się merytorycznie najmocniejszy w zakresie ratownictwa specjalistycznego i zarządzania kryzysowego, w tym szkoleń i ćwiczeń z tego obszaru.

Dziękuje za ciężkie rekrutacje – podziwiam te i tych, którzy podchodzili do nich kilkukrotnie. Dziękuję za wspólne ćwiczenia i wspólne działania. Dziękuję Wam za miłość, przyjaźń i braterstwo!  Dziękuję, że mogliśmy robić od ręki rzeczy niemożliwe i było tu tak wszystko skoncentrowane na rozwiązania.

Dziękuję za wspólne krew, pot i łzy. Dziękuję, że w czasach, gdy szkolenia odbywały się 3-4 razy w miesiącu, gdy techniki ratownicze w skali całego kraju były w powijakach, a my przecież dużo eksperymentowaliśmy, wypracowując patenty dla konkretnych obiektów, nie doszło do ani jednego wypadku. Za tony wspólnie zjedzonych żelek kokakolowych (Marta 😊), za defusingi po każdym ćwiczeniu czy działaniu i debriefingi pełne informacji zwrotnych co do mojej osoby i tego, jak mogę być lepszym dowódcą.

Dziękuję, że dając z siebie wszystko, wspieraliśmy się na każdym kroku (nawet poza organizacją). Do dziś, gdy potrzebuję porady, dzwonię, piszę lub wpraszam się na kawę do naszej nieocenionej psycholog Irminy – ale o tym już było.

Nie przepraszam za moją upartość, wyśrubowane wymagania w stosunku do siebie i innych, oraz moją konsekwencję w realizowaniu wizji rozwoju tej wspaniałej organizacji, bez wykorzystywania jej i jej zasobów do celów stricte komercyjnych.  

Przepraszam wszystkich tych, których zawiodłem, lub których oczekiwań wobec mnie czy pomysłów na mnie nie spełniłem.

Wszystkim Ratowniczkom i Ratownikom s12, których nie poznałem, życzę dużo zdrowia i wytrwałości – od lat obserwuję Was z oddali. Czasem gdzieś w innym, równoległym świecie, spotykam i z zachwytem słucham ratownika s12 Jakuba „Papaja”. Podziwiam jak z zapałem opowiada o sukcesach, o kolejnych akcjach, o nowych ludziach z pasją i dobrą energią. Jestem przekonany, że zawsze w głębi serca wspierałem i będę Was wspierał!

„Starych” – tych, co na to zasługują – ściskam równie serdecznie! Cieszę się, że tak wielu z Was poznało moje dzieci, że sami je macie, że część z nich się koleguje, i że możemy przekazywać im pewne uniwersalne wartości ukryte w kodzie GRS s12 i WGW s12.  

Prezentacja nr 9 z pierwszych (styczniowych) manewrów GRS s12 w roku 2009 – pominięta na stronie s12history. Materiał to dokumentacja jednego z wielu weekendowych szkoleń GRS s12 – rozmach lokacji typowy dla tamtego czasu i energii grupy. Prezentacja zawiera również kilka zdjęć ze wspinalni GRS s12 na warszawskich Odolanach oraz zdjęcia samochodu wsparcia logistycznego, jakiego użyczał nam w tamtym czasie jeden z warszawskich dilerów marki Volkswagen.

Inne szkolenia ze strony s12history, które oddają klimat tamtych czasów:

WGW s12 i GRS s12 na Wikipedii: https://pl.wikipedia.org/wiki/Warszawska_Grupa_Wysoko%C5%9Bciowa_s12

HISTORIA LOGOTYPÓW ORGANIZACJI

Pierwszy projekt – rok 2000, autor kjakucy (program graficzny: Microsoft Paint), pozostałe – autor Joanna Chlebowska:

archiwalne logo grs s12
Pierwsze historyczne logo GRS s12
logo GRS s12
logo GRS s12 OSP Ursus

Aktualne logo formacji (autor mi nie znany):

JRS s12

Aktualna strona internetowa s12 (niestety, z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu nie zachowano ponad 10 lat historii ze starej strony o tej samej domenie, którą kiedyś zainicjowałem, prowadziłem i przekazałem Stowarzyszeniu): www.s12.pl

Ostania moja prezentacja – podsumowanie działalności grupy za rok 2010, prezentowana i omawiana podczas walnego zebrania OSP Ursus:

krzysztof jakucy

Z ratowniczym pozdrowieniem

Krzysztof Jakucy S12-01

PS https://www.youtube.com/watch?v=cq2paBCLSSc

Jeśli zainteresował Cię post, rekomenduje Ci również ten: TERMOratownictwo – Historia Programu Popularyzującego Wykorzystywanie Termografii W Ratownictwie I Bezpieczeństwie Publicznym

4 Comments
  1. To były wspaniałe czasy i wspanili ludzie wokół mnie, dziękuję szefie za te lata.
    Pozdrawiam
    Piotr

  2. Oj Krzysku, po znalezieniu tego tekstu chylę czoła przed Tobą oraz obiecuję, że
    już nigdy nie będę się dziwić jak zwracasz mi uwagę na planie filmowym.
    Rozumiem teraz swój błąd, bo masz potężne doświadczenie i wiedzę o ratownictwie.
    Przepraszam i dziękuję ze uparłeś się z tym kaskiem⛑ w kopalni.
    Miłego dnia dla Ciebie i pozostałych ratowników

Skomentuj kjakucy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *