TURYSTYKA GÓRSKA Z MAŁYM DZIECKIEM

TURYSTYKA GÓRSKA Z MAŁYM DZIECKIEM

Poniżej kilka sprawdzonych rad od małej Eqi Meqi by Wasza górska eskapada z małym dzieckiem zapadła w obopólnej pamięci jako udana, wyjątkowa, łącząca Was niczym solidnie wykonany spaw.

1. Przygotowania

Czyniąc przygotowania warto znać choćby podstawowe dane dotyczące eskapady, takie jak

  • pora roku: zakres temperatur, czas występowania naturalnego oświetlenia,
  • obszar w którym przyjdzie Wam działać, w tym szacowanie wysokości /przewyższenia,
  • czas przewidziany na obcowanie z górami: dostęp do schronisk, wody pitnej, pożywienia, sanitariatów, itp.

Warto rozpoznać możliwości przeprowadzenia odwrotów, w tym tych awaryjnych, czyli np. dostęp do kolejek górskich, transportu kołowego czy w ostateczności ratownictwa górskiego. W górach pozaeuropejskich należy także sprawdzić szczepienia, które mogą być zalecane lub wymagane by uchronić się od lokalnych zagrożeń. Warto wiedzieć, że małe dzieci nie wszystkie sczepienia mogą przyjąć, a znaczna część szczepień składa się z serii wymagających kilkumiesięcznego wyprzedzenia.

Na tym etapie działania proponuje szczególnie skupić się na trzech tematach:

  • dopracowaniu planu wyjazdu wraz z przygotowaniem planów alternatywnych uwzględniających niepogodę, chorobę, zmęczenie, itp.,
  • przyzwyczajeniu dzieciaka do nowych potraw i obopólnych ćwiczeń transportowych z pełnym nosidełkiem,
  • rozsądnym ograniczeniu wagi całego sprzętu.

2. Dojazd w góry

Dojazd w góry, niezależnie czy samochodem, pociągiem, samolotem czy autokarem, to dobry moment by pobawić się czasoprzestrzenią, tzn. tak ten czas uatrakcyjnić by w odbiorze dziecka minął szybko i na dobrej zabawie.

My staramy się sięgać po tę magię w różny sposób, ale sprawdzoną sztuczką u 2-3 letniego dziecka były filmiki z cyklu Scooby Doo i Było Sobie Życie w tematyce nawiązującej nieco do wyjazdu. Dzięki nim potem jedliśmy witaminki by wspomagać białe krwinki, spaliśmy by czerwone krwinki mogły odpocząć, a za dnia tropiliśmy śnieżnego potwora szukając jego śladów i wypatrując go na szlaku.

Sprawdzonym rozwiązaniem jest „wplatanie w drogę” atrakcyjnych – z punktu widzenia dziecka – przystanków tak by je czymś zająć, rozruszać lub, co najbardziej skuteczne, zmęczyć.

Jeśli zdecydujemy się na zabranie (dźwiganie) w góry lekkiego netbooka czy tabletu (z dobrze trzymającą baterią), to będziemy mogli skorzystać z jego dobrodziejstw także w schronisku, dając tym samym sobie czas na ogarnięcie rzeczywistości czy odpoczynek. Nam zabieranie takiego cuda techniki na piesze włóczęgi zdarza się bardzo rzadko, ale o tym dalej w planach na niepogodę.

3. Sprzęt specjalistyczny

To co na pewno się przyda, to wygodne i bezpieczne nosidełko. Reszta akcesoriów uzależniona będzie od rejonu działania, pory roku i poziomu extremum jaki chcemy osiągnąć. W zależności od tego czynnika proponuję wyposażyć dziecko w kask wspinaczkowy (przy biesiadnym poziomie wędrówek kask rowerowy też będzie OK) oraz uprząż wspinaczkową dla dzieci. Chodząc z małą Ewą po eksponowanych szlakach, graniach czy prostych via ferratach dziecko w nosidełku zawsze było niesione w kasku i uprzęży dopiętej na krótko do mojej uprzęży. W celu zapewnienia dziecku większej samodzielności, w niesprzyjających warunkach oświetleniowych warto zaopatrzyć je we własną latarkę czołową.

Niska waga sprzętu jest bardzo ważna, a ten parametr nabiera szczególnego znaczenia gdy przez kilka dni oprócz dzieciaka musimy taszczyć całe jedzenie, gary z kuchenką, namiot + śpiwory (w tym śpiwór dziecięcy Ewy).

Zobacz porady sprzętowe CrossLine:  WSPINACZKA Z MAłYM DZIECKIEM 

4. Ubrania na pogodę i niepogodę

Małe dziecko wymaga szczególnej ochrony termicznej.

Pamiętajmy o trzech podstawowych parametrach:

  1. Dziecko inaczej niż my reguluje termikę swojego organizmu – jego organizm dopiero uczy się tego mechanizmu tak jak odczuwania zimna i ciepła oraz przewidywania następstw tych stanów.
  2. Dziecko niesione w nosidełku nie wytwarza ciepła mięśniowego, a często zbyt mocno ściśnięte pasami wychładza się jeszcze szybciej (pamiętajcie jednak że zbyt lekko zapięta w nosidle pociecha może wypaść!).
  3. Układ krążenia dziecka z reguły fizjologicznie „rośnie” nieco wolniej niż ono samo, dlatego warto pamiętać o zabezpieczaniu oraz monitorowaniu ciepłoty kończyn dziecka.

Kilka sprawdzonych patentów –  śpiące w nosidełku dziecko należy co jakiś czas kontrolować (wystarczy sprawdzić temperaturę rączek, szyi, wsadzić rękę pod odzież). Dziecko ubierajmy warstwowo na cebulkę, staramy się sięgać po nowoczesne, techniczne i membranowe ubranka czy akcesoria. Eqa zazwyczaj działa w polarkowych (i/lub pro-shell’owych, windstopper’owych) spodenkach, bluzach, akcesoriach lub gore-tex’owym kombinezonie. Samo nosidełko warto doposażyć w lekki ochraniacz od deszczu i wiatru. Sprawdzonym patentem jest dorobienie do nosidła uchwytu stabilizującego nad nim parasol (pamiętajcie tylko by parasolka była na tyle duża by spływająca z niej woda nie spadała na głowę czy kark nosiciela).

Ubranka dziecka nosimy w wodoszczelnych torebkach strunowych (rozwiązanie lekkie i skuteczne), pamiętajmy o środkach ochrony od słońca tj. czapeczki, kapelusze czy okulary; ale również o kremach dla dzieci z dobranymi do warunków nasłonecznienia filtrami UV.

Nosicielowi (tragarz, porter) polecam natomiast zabranie jednej większej kurtki lub bluzy technicznej tak by w awaryjnej sytuacji wychłodzenia dziecka dało się je schować „pod pazuchę” i rozgrzewać własnym ciepłem.

5. Posiłki

Jeśli nie jesteśmy w stanie zagwarantować dziecku posiłków w schroniskach to należy nosić ze sobą wyłącznie smakołyki w stylu „czas na piknik”. Polecam dążenie do kompromisów pomiędzy wagą żywności a jej tzw. wartością (objętością / kalorycznością). Planując posiłki warto uzyskać informację o dostępie w miejscach noclegowych oraz na trasie do wrzątku, a jeśli będzie taka możliwość to fajnie sprawdzi się żywność liofilizowana oraz sprawdzone produkty w stylu: płatki owsiane, kus-kus, na wpół przygotowana kasza jaglana, makaron błyskawiczny, itp.

Planując całodzienne noszenie dziecka w nosidełku (pozycji siedzącej) warto wspomagać jego perystaltykę jelit i poza stosownym nawadnianiem dostarczać np. błonnik.

Takie proste czynności jak jedzenie fajnie jest urozmaicać – wszak inaczej smakuje dziecku zwykły tostowy chleb z mielonką jeżeli przypomina np. biegnącą po skale kozicę lub wspinacza łojącego w przewieszeniu.

Ewa jak każdy zaprawiony treker na wyjazdy zabiera swój lekki plastikowy niezbędnik (łyżko-widelec).

6. Nawadnianie

Jak sądzę nie trzeba argumentować jak ważny to element każdej aktywności. Do picia dla dziecka polecam czystą wodę (proponuje wkroić do niej dokładnie umytą cytrynę czy dorzucić liść mięty). Jeśli nie mamy pewności czy woda na naszej trasie jest zdatna do picia, to koniecznie weźmy ze sobą tabletki do jej odkażania (kolejne lekkie i proste rozwiązanie), bądź korzystajmy wyłącznie z oryginalnie zamkniętych wód butelkowanych.

Dziecko powinno mieć nieograniczony dostęp do picia, a preferowanym rozwiązaniem jest umieszczenie pojemnika z wodą pod ręką dziecka – np. w bocznej kieszeni nosidełka (dowiązanie bidonu/butelki cienką linką do nosidełka zaoszczędzi nam kilkuset kalorii i wrażenia deja-vu).

7. Kąpiele nie tylko słoneczne

Potrzeba zapewnienia higieny dziecku będzie jedną z elementarnych potrzeb – szczególnie podczas wyjazdów kilkudniowych. Ciężko będzie zrealizować tą potrzebę wyłącznie w oparciu o chusteczki nawilżane tzw. „bobromyje”. Dlatego zachęcam by dziecko miało swój mały ręczniczek, szczoteczkę do zębów, swoją pastę oraz kilka par foliowych stópek (ochraniaczy na nogi z gumką – tj. te szpitalne tylko w rozmiarze Małego), które wykorzystamy pod prysznicem np. w schronisku. U dziewczynek warto dodać do zestawu kilka gumek do włosów i spinek, które przydadzą się do zabezpieczenia włosów w kąpieli przed zamoczeniem oraz ultralekką szczotkę do włosów by na bieżąco rozczesywać małą głowę.

Zachęcam do zabaw połączonych z kąpielą w czystych górskich strumieniach, do układania tam z kamienia, budowania łódek czy rzucania „kaczek”. Oczywiście wszystko to przy ciepłej aurze, a w przypadku gorszej pogody wyłącznie bardzo szybko, zaraz przed ciepłym posiłkiem, dłuższym podejściem w którym dziecko idzie i/lub leżakowaniem w śpiworku. Po kąpieli od lat aplikujemy krem dla dzieci sudopanten, skutecznie stosowany również do bieżącego pielęgnowania rąk czy twarzy dziecka.

8. Motywacja

Zachęcam by górskie zmagania przeplatać dla ich urozmaicenia „dziecięcymi przygodami”, podczas których to szukamy tropów zwierząt (czasem tropów smoków czy polan na których sypiają kucyki), szukamy zielonych szyszek wrzucanych potem do herbaty, want, kolib lub uczymy się liczyć zbierając kamyki (diamenty pozostawione przez elfy).

U starszych dzieci motywacją samą w sobie będzie gorąca szarlotka w schronisku czy np. zbieranie pieczątek.

9. Plany na niepogodę

Sprawdzone przez nas patenty to: gra Piotruś, przygotowane wcześniej i wydrukowane kolorowanki, budowanie samolotów z zarysowanego papieru, teatrzyk kukiełkowy z dostępnych materiałów tj, skarpety, rękawiczki oraz np. gumki do włosów, rzucanie cieni zwierząt za pomocą czołówki na suficie, układanie liter czy prostych wyrazów z podartych na drobne kawałki karteczek po kolorowankach, bierki z zapałek (pożar – dziecko = zapałki) czy kalambury.

Jak pisałem wcześniej, jeśli decydujemy się na taszczenie komputera to poza kilkoma ulubionymi przez Małe filmami, warto zabezpieczyć jakąś grę edukacyjną czy zachęcić dziecko do rysowania.

Okres niepogody to również czas na zrobienie prania, przesuszenie ciuchów czy przepakowanie ekwipunku – we wszystkich tych czynnościach może być miejsce na zabawę i rozwój dziecka.

10. Kontynuacja zajawki

Po zakończeniu górskiej przygody warto dziecku o niej przypominać, tak by było dalej aktywnie zaangażowane i czuło się w centrum przekazu – fajnie to działa gdy np. pokazujemy zdjęcia z wyprawy znajomym czy dziadkom, a Małe opowiada co jest na fotosach – kosówka, wanty, grań, lodowiec, przełęcz, wodospad za którym mieszkają pegazy,  …

11. Podziękowania i ukłony:

  • dla mojej wspaniałej córki Eqi Meqi za nieocenioną pomoc przy realizacji tego materiału,
  • dla RSW, SDG, THE CrossLine TEAM za dobrą górską energię, która przybliża ludziom góry,
  • dla Cioci i Wujka Zamków oraz Wuja Osła i Cioci Miał.

(13.)TOP: DRODZY CZYTELNICY – Podsumowując!. NIC NA SIŁĘ – wyjazdy z dzieckiem w góry a zwłaszcza góry wysokie to tak naprawdę wyjazdy DLA DZIECKA!.

8 Comments
  1. serdecznie proszę autora, by biegając po centrum bezpieczeństwa częściej się uśmiechał do koleżanek

  2. Dzięki za ten artyadkuł. Ja i mf3j szaadlony sąsiad poszuadkiadwaadliadśmy danych na ten temat przeadszło 2 gdinozy. Takim spoadsoadbem traadfiadliadśmy na Twf3j blog, ktf3ry przeadobraadził nasz dzień. Jesteadśmy autenadtyczadnie szczęadśliwi, że można wynaadleźć nadal tak dobre blogi jak ten. Z pewadnoadścią będziemy Twf3j blog polecać.

  3. SUPER SUPER SUPER
    nie widziałem nigdy nic takiego w necie
    gratuluje!

  4. Ok. Piszcie. W tym roku wybieram się z chłopcami w góry. Fajny pomocny blog. Pozdrawiam pozytywnie zakręconych.

Napisz odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *