Wspinaczka z małym dzieckiem

Wspinaczka z małym dzieckiem

1.      JAK ZACZĄĆ PRZYGODĘ DZIECKA ZE WSPINANIEM

Ewa (bohaterka zdjęć, a moja ukochana córka) zaczęła ją sama, bo zanim stanęła samodzielnie na nogach już pięła się po sofie czy półkach. Jeśli tylko dziecko ma ciśnienie na drapanie się tam, gdzie go nie swędzi, to warto je w tym wspierać, dbając jednocześnie o bezpieczeństwo. U małego dzieciaka nie ma mowy o wspinaniu w zawodniczym rozumieniu tej dyscypliny, ale już od drugiego roku życia warto brać się za zabawy na ściance wspinaczkowej, skale , drzewie, drabinie, kracie, trzepaku, placu zabaw, itp.

O ile u dziecka sprawa jego uczestnictwa w całym procesie wspinania wydaje się oczywista i prosta, o tyle od jego opiekuna wymagana jest wiedza w zakresie asekuracji, odpowiedzialność i umiejętność przewidywania pewnych sytuacji i ich następstw – bez tych trzech składników dobra zabawa może przerodzić się w zrażanie dziecka do takiej aktywności lub wręcz zakończyć się katastrofą.

 

2.       ZABAWA CZY TRENING

Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa – chyba, że nieco już starsze dziecko zdecyduje samo inaczej. Proponuję do najgłębszej kieszeni plecaka włożyć wszystkie chore niespełnione ambicje rodziców oraz nie korzystać z technik motywacji dziecka w stylu „spójrz na franka – musisz być lepsza!”. Takie postępowanie co prawda daje często efekty, ale w tym sporcie tylko na krótką metę (tu, korzystając z okazji, pozdrowię moich kochanych rodziców, którzy próbowali przed 25 laty wpoić we mnie bezskutecznie grę w tenisa). Wspinać uczymy się całe życie – proces ten wymaga czasu i tak być musi, bo to  właśnie czyni ten sport tak wyjątkowym oraz rozwojowym.

Małe dzieci uwielbiają się huśtać, więc podciąganie i opuszczenie na linie towarzyszące wspinaniu mogą być formą nagrody. Celem dziecka nie jest jeszcze wspinanie samo w sobie, dlatego znając własną pociechę warto pokombinować i np. ułożyć zabawę wspinaczkową tak, by zbierać kolorowe flamastry, przypiąć do ścianki gwizdki, grać w zgadywanki skojarzeniowe,  startować i zastygać ruchowo w rytm muzyki, …  U nieco starszych dzieci sprawdza się wspinanie razem z rówieśnikami czy rodzicami (opiekunami).  Warto zadbać by wspinania było dużo (o ile dziecko tego oczekuje), a w momencie gdy nasza pociecha ewidentnie zaczyna się nudzić (mając jednocześnie niedosyt wspinania) zalecam pomyśleć o sekcji wspinaczkowej (usługa jak mniemam dostępna będzie na każdej najbliższej ściance wspinaczkowej) lub stosować jako przerywniki atrakcje w stylu: wpinanie z zawiązanymi oczami, związanymi stopami lub plastikowym kubkiem z piłeczką pingpongową w ręce. Tu też jak przerywnik, a zarazem element przygody i treningu dobrze zadziała opuszczanie dziecka na linie czy wspólne zjazdy.

Warto pamiętać, iż techniki linowe, w tym wspinanie, to doskonała sposobność do pokazywania dziecku otaczającego nas świata. Do budowania zamierzonych postaw, rozwijania poprzez interakcję cech osobowości  dziecka i otwierania go.

 

3.       KOMUNIKACJA Z DZIECKIEM

Jak pisałem wyżej wspinaczka dla dziecka jest zabawą, ale zabawą szczególną, podczas której budujemy pomiędzy sobą intensywne relacje bazujące na zaufaniu i partnerstwie, a wspinanie wyznacza lub wspomaga nowe tory komunikacji niewerbalnej.

Od początku proponuję określić z dzieckiem zasady, które będą potem ewaluować wraz z wiekiem dziecka i jego doświadczeniem, czy narastającą samodzielnością. My z Ewą od jej drugiego roku życia mamy kilka stałych zasad:

  • wspinamy się tylko pod opieką taty lub mamy (czasem: wujka Osła czy Żołnierza),
  • zawsze wspinamy się w uprzęży i kasku (bez tych atrybutów nie ma wspinania),
  • nigdy nie rzucamy z góry żadnych kamieni czy innych przedmiotów,
  • w kieszeniach spodenek czy bluz nie może być żadnych „ostrych” czy twardych zabawek/przedmiotów.

Od tych zasad nie odstępuję, lub robię to bardzo rzadko, co na tle wielu innych moich ustępstw i pobłażań do kochanego urwisa podnosi ich rangę (w jej postrzeganiu naszych relacji).   Z drugiej strony, znając dobrze swoją córeczkę i jej młodociane pasje, potrafię nagrodzić przestrzeganie tych zasad tym, co poza wspinaniem lubi najbardziej (patrz foto):

Często na początku naszej przygody z zabawą we wspinanie siadaliśmy sobie i omawialiśmy co teraz będzie, dlaczego tak postępujemy a nie inaczej lub ćwiczyliśmy omawiane sytuacje  – i dało to porządny efekt, naprawdę świetnie i bezpiecznie się bawimy.

Nie zapominajmy, iż bardzo ważnym fundamentem komunikacji z dzieckiem jest cierpliwość, troskliwość oraz prawdziwa chęć zrozumienia jego lęków (bez ich trywializowania czy wytykania). Pozwolę sobie posłużyć się militarnym przykładem i zachęcić wszystkich do przyjęcia postawy opiekuna-dowódcy w stylu „za mną” a nie „biegiem na przód”.

 

4.       NACISK NA BEZPIECZEŃSTWO

To chyba najważniejszy z przytoczonych punktów , który jednocześnie jest mianownikiem dla wszystkich pozostałych. Bezpieczeństwo dziecka podczas zabaw wspinaczkowych i linowych jest najważniejsze. Zdecydowanie odradzam różnego rodzaju skróty czy improwizacje  w stylu uprząż zawiązana z liny i założona z luzem na kurteczce puchowej dziecka. Na bezpieczeństwo dziecka składa się kilka elementów tj:  sprzęt do asekuracji, rozsądek oraz my i nasza wiedza w jego stosowaniu – na większości ścianek wspinaczkowych jest instruktor, który zrobi to wszystko za nas, ale najlepszym rozwiązaniem jest udział w certyfikowanym przez Polski Związek
Alpinizmu kursie wspinaczkowym.

Skupie się na kilku praktycznych radach: jako karabinek centralny do uprzęży dziecka i/oraz stanowiskowy (o ile dziecko dochodzi do stanu) polecam stalową deltę lub mailona (oczywiście o parametrach wytrzymałości wzdłużnej nie mniejszej niż 22 kN). Karabinków takich dziecko samo nie rozkręci i nie wypnie z nich liny czy lonża. Staram się nigdy nie asekurować dziecka w ścianie z ręki (nawet jak ważyło 15 kg) tak samo, jak nigdy nie pozostawiam go w terenie wspinaczkowym czy około-wspinaczkowym bez asekuracji i dozoru. Dzieciak zawsze działa w kasku (na prostej ściance wspinaczkowej Ewa chodziła w kasku do chwili, aż dobrze nie zrozumiała jak działa grawitacja) nawet przebywając pod ścianą czy skałą chroni on jej głowę. Zawsze zgodnie ze sztuką buduję solidne stanowiska asekuracyjne czy zjazdowe. Nigdy nie przerywam czynności zakładania dziecku uprzęży czy dopinania / dowiązywania do niej liny a przed startem dziecka zawsze sprawdzam drugi raz wszystkie elementy. Wspinamy się zawsze z kontaktem wzrokowym i dźwiękowym oraz w miejscu, gdzie istnieje możliwość szybkiego opuszczenia dziecka (lub jego wyciągnięcia). W okresie zimy pilnuję by Ewy szalik nie wystawał poza stójkę kurtki czy polara, a przy zjazdach skrupulatnie zabezpieczam jej włosy (żeby nie wkręciły się w linę).

Zawsze mam ze sobą apteczkę, a w niej dodatkowo rurkę ustno -gardłową w rozmiarze mojej córki (obecnie o dwa rozmiary większą od tej pierwszej).

 

5.        SPRZĘT MAŁEGO ALPINISTY:

Ewa od drugiego roku życia używa regulowanej uprzęży firmy OCUN oraz nieregulowanej firmy PETZL (oczywiście modele całościowe dla małych dzieci).  Na przemian korzystamy z kasków firmy PETZL modele: Picchu i Elios.  Model PICCHU stosujemy też jako kask rowerowy, turystyczny w górach, na parkach linowych, natomiast model ELIOS np. bawiąc się w jaskini czy jeżdżąc razem na quadzie. Asekurację prowadzimy na standardowych linach pojedynczych czy połówkowych (bliźniaczą mamy tylko jedną i krótką, ale oczywiście też się nadaje), a spacery w „krótkiej asekuracji lotnej” robimy na lonży z taśmy lub dynemy, natomiast poręczówki czy tyrolki budujemy zazwyczaj z liny statycznej (speleo) lub kewlarowego repsznura.

Jako przyrząd asekuracyjny stosujemy GUIDE ATC (od Black Diamond’a) lub GRIGRI2 (od PETZL’a). Ewę zazwyczaj opuszczam z półwyblinki na karabinku HMS, poprzez GRIGRI 2 lub za pomocą rolki typu „STOP”, natomiast na balansach korzystamy z bloczka typu PRO/MINI TRAXION.

Ewa wspina się w zwykłych tenisówkach (buty wspinaczkowe dla dzieci sporo kosztują, a noga rośnie tak szybko jak topnieją lody w Arktyce). W chłodniejsze dni chodzimy „w krótkiej asekuracji lotnej” czy wspinamy się w bardziej sportowych czy trekkingowych bucikach, nie zapominając o czapce pod kaskiem i rękawiczkach.

EQA MEQA - blog CROSSline.pl
pierwsze buciki wspinaczkowe EQI

 

6.       INNE:

  • Ewa (EQA MEQA, PELIN, KURDUPELINEK, NIEDŹWIEDŹ) jest najmłodszą członkinią „THE CrossLine TEAM” – reprezentuje nas w dyscyplinie „zabawa wysokościowa” (najchętniej bez przerwy, 24 godziny na dobę i 365 dni w roku).

 

Zobacz: TURYSTYKA GÓRSKA Z MAŁYM DZIECKIEM

7 Comments
  1. Super artykuł. Chętnie będę się przyglądać kolejnym
    wpisom autora, bo zapowiada się nieźle.

  2. Świetny artykuł! Poproszę o więcej tego typu artykułów

Napisz odpowiedź

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *